środa, 4 lipca 2012

Wszyscy jesteśmy częścią kosmicznego żartu.



Nazywam się Nevaeh. A dokładniej Nevaeh Julie Crowley. Urodziłam się trzynastego września w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego czwartego roku w Philadelphii. Nie miałam nigdy okazji poznać swojej matki, zmarła zaraz po porodzie. Mój ojciec - Ian Crowley z wykształcenia kardiolog - z początku nie potrafił poradzić sobie ze stratą mojej matki tudzież swojej miłości i był o krok od podjęciu decyzji oddania mnie do domu dziecka. Jednak nie zrobił tego. Stałam się jego oczkiem w głowie. Pragnął wychować mnie jak najlepiej, niestety często bywało tak, że jego praca pochłaniała go doszczętnie, przez co zostawałam na całe dnie wraz z gosposiami, które zmieniały się co miesiąc. Powód? Byłam wredny, rozpieszczonym, wybrednym dzieckiem, przy którym nie dawało się wytrzymać psychicznie, toteż nic dziwnego, że każda gosposia uciekała z domu ze krzykiem. Kiedy miałam pięć lat, ojciec do domu przyprowadził Olivie. Już na początku mi się nie spodobała i trzymałam do niej dystans. Oczywiście, jak na dziewczynę ojca przystało próbowała za wszelką cenę do mnie dotrzeć i się podlizać. Po roku wzięli ze sobą ślub i tak o to stała się moją macochą. Prawie całe dnie musiałam gnić z nią w pokoju, że ledwo oddychać się dało. Dziewięć miesięcy później na świat przyszło kolejne stworzenie, owoc ich miłości - Javier. Pomimo, że wyszedł z brzucha tej małpy, polubiłam go już w pierwszej chwili. Po narodzinach tego małego stwora, który co noc wrzeszczał i nie dawał mi spać (i tak go lubiłam) przeprowadziliśmy się na Manhattan, gdzie ojciec dostał lepszą propozycję pracy w jednym z najlepszych szpitali w kraju. Właśnie tam zaczęłam swoją edukację, rodziciel pragnął zapewnić mi dobrą przyszłość i chciał żebym była kimś w przyszłości, liczył nawet na to, że pójdę w jego ślady - dlatego też zapisał mnie do jednej z lepszych szkół w mieście, gdzie zaczęłam uczyć się gry na pianinie, a także ćwiczyłam balet. Tak właśnie mijały kolejne lata, a Manhattan stał się moim domem. Codziennie odkrywałam w tym mieście coś nowego. Bardzo różnił się od Philadelphii i dlatego tak bardzo przyciągał moją uwagę. Skończyłam z baletem w wieku trzynastu lat. Zaczęłam za to pływać i uczyć się gry na gitarze. Po wielu miesiącach ciężkiej pracy - stałam się najlepszą pływaczką w szkole. Pływanie też rzuciłam.


Jestem psychiczna, niezrównoważona, mam rozdwojenie jaźni i najlepiej trzymać się ode mnie z daleka, a jak już chcesz do mnie podejść - to lepiej z kijem, bo mogę Cię ugryźć. Stwierdzisz pewnie, że jestem za marginesem tego społeczeństwa, uznasz mnie za wyrzutka, z którym nikt nie rozmawia. Mów i myśl sobie o mnie co chcesz, szczerze? Wisi mi to koło tyłka i powiewa. Znam siebie, swoje racje i już. Olivia twierdzi, że Bóg mnie opuścił, a duszę sprzedałam diabłu. Jestem uosobieniem zła. Jestem, jak rozbite lusterko, które przyniesie Ci siedem lat nieszczęść. Jestem jak czarny kot, który przebiega przez ulicę, którą podążasz, istny pech. Jestem przekleństwem. Wrzodem na tyłku. Trądzikiem na czole, który niszczy wasz wizerunek. Przeklinam, palę, kradnę. Nie przestrzegam zasad, zatruwam wasze powietrze swoją osobą, jestem dzikim zwierzęciem. Nie oswoicie mnie. Robię co chcę, podążam swoimi ścieżkami. Wy nie lubicie mnie, a ja nie lubię nas, więc darujmy sobie te sympatyczne uśmiechy, które na kilometr śmierdzą sztucznością.

Babka, ta ze strony ojca, powiada, że odziedziczyłam po matce oczy. Są koloru ciemnej czekolady, które hipnotyzują swoim spojrzeniem i trudno cokolwiek z nich odczytać. Pomiędzy nimi znajduje się mój nos, którego nienawidzę. Na dole, jak pewnie się domyślacie - usadowione są moje usta. Duże, w zdrowym kolorze. Mam bladą cerę, słońce mnie nie lubi, a włosy mam w kolorze ni to blond ni to rudy. Moje nogi są długie i proste. W zasadzie cała moja sylwetka nadawałaby się na wybieg.

Co jeszcze powinniście o mnie wiedzieć? hm... A tak! Nienawidzę świąt. Rzygam nimi. Czasami dostarczam wam rozrywkę w kształcie tabletek bądź proszku. W moich słuchawkach często możesz usłyszeć rockową muzykę. Nie lubię zwierząt ani dzieci (pomijając Javiera). Posiadam tatuaż na plecach. Mam bzika na punkcie rzeczy paranormalnych. W przyszłości pragnę mieć swój własny zespół, często gram i śpiewam w barach moje ulubione rockowe kawałki. Nie lubię sukienek, spódniczek ani innych podobnych ubrań, toteż nie zdziw się, jak przyjdę na ekskluzywne przyjęcie w podartych spodniach. Często błądzę w nocy po mieście, bez większego celu. Zdarza się, że włamie się do kogoś, ukradnę coś. Po co? Dla zabawy. Lubię wkopywać innych w kłopoty. Uwielbiam mącić w głowach.
W końcu  życie to zabawa, carpe diem, czy jakoś tak, czyż  nie?
W skrócie :
Nevaeh Crowley, 18 lat, uczennica Constance Billard. 



 Paplanina ODAUTORSKA.  
Witam wszystkich bardzo serdecznie. Neva wbrew pozorom nie jest taka zła. Jeżeli macie pomysł na wątek, powiązanie, cokolwiek - zacznę i na odwrót. Nie lubię olewek, więc również sama staram się nie olewać. Życzę wszystkim miłej zabawy, piszcie! :D





2 komentarze:

  1. [tutaj Matthew Foster(nie chce mi się przelogować na własne konto xd). skądś znam taki charakterek, podobnym dysponuję sam w świecie rzeczywistym ;d. może jakiś wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  2. Londyn. Największa europejska metropolia, sięgająca swoją historią czasów starożytnych. Centrum jednego z najbardziej wpływowyh krajów, stolica wielu kultur i narodowości, gdzie tradycja miesza się z nowocześnością. Ulice, po których jeżdżą czarne taksówki i czerwone, piętrowe autobusy. Miasto Sherlocka Holmesa i Beatelsów. To tutaj możesz być kim zechcesz. Wszystko zależy od Ciebie.
    Skusisz się?
    www.try-in-london.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń