czwartek, 5 lipca 2012

I am the boss!

458975-9-1335198935843_large


KATERINA VAN DER VAART

Pytasz się skąd się w ogóle tutaj wzięłam? Z Holandii. Tak, tak. Jestem Holenderką. I do  tego córką prawniczki i właściciela jednego z hotelów na Manhattanie. Czy potem do mnie hotel będzie należał? A jakże inaczej! 
Urodziłam się w Walentynki w Paryżu, niestety. Liczę sobie osiemnaście lat i jestem uczennicą Constance Billard. Dokładnie, dziewczynki są na mnie skazane.

KILKA FAKTÓW Z ŻYCIA KATERINY
12 kwietnia 1993 rok, Amsterdam

Jak miałam 7 lat, rodzice oświadczyli mi, że wtedy odbył się ich ślub. Jakby mnie to obchodziło, ale dobra. Pewnie chodziło im ot to, żebym pamiętała o ich rocznicy.
No cóż, takie życie. Ale o czym to ja...No tak! Ślub, Kościół, tańce, całowanie się i takie tam. Pewnie mało to was obchodzi. A więc dalej.

1 sierpnia 1993rok, Amsterdam

Ach! Wreszcie coś o mnie. Więc tego właśnie dnia moja mama oświadczyła tatusiowi, że jest w ciąży. Tak, dokładnie, ja w tym brzuchu siedzę.
Tata oczywiście szczęśliwy, mama też, wszyscy!

1 luty 1994 rok, Amsterdam

Moi rodzice decydują, że pojadą sobie do Paryża. Chcą odpocząć od wiru pracy, zająć się sobą.
Nie pomyśleli o tym, że mogę być wcześniakiem!

14 luty 1994 rok, Paryż

Mama leży zmęczona na łóżku, ojciec trzyma mocno jej dłoń, a ja płaczę, mama się uśmiecha, tata też – tak wyglądały moje narodziny. Chociażby w moich oczach, bo rodzice nie chcieli mi powiedzieć, jak to wszystko wyglądało.
A więc do rzeczy! Tak, jestem wcześniak i jaram się tym, jak nikt inny. A do tego urodziłam się w Walentynki! Jak słodko, prawda? Wcale nie! Musiałam urodzić się w tej cholernej dacie?

5 czerwca 1994 rok, Amsterdam

Wtedy...Wtedy...Wtedy nic ciekawego się nie działo i sądzę, że przeskoczymy o kilka lat do przodu. I tak pewnie was nie obchodzi co robiłam jako niemowlak, prawda?

14 luty 1999 rok, Amsterdam

Moje urodziny! Cóż ja wtedy zrobiłam? Oj, zdziwicie się, zdziwicie!
Rodzice od dwóch miesięcy przygotowywali moje piąte urodziny. Dekoracje i w ogóle, wiecie no nie. Takie tam różowe bajery. Co ja więc zrobiłam w tym o to magicznym dniu?
Rozwaliłam różowe dekoracje, moje życzenie miałam gdzieś, obrzuciłam kawałkami tortu twarze gości, a co na to rodzice? Hmm...Chociaż fajnie się bawiłam prawda?

6 lipiec 2005 rok, Amsterdam

Tata tego dnia oświadcza, że wyprowadzamy się do USA na Manhattan, gdyż Amsterdam zwyczajnie się mu znudził. Mama się zgodziła i...wszyscy szczęśliwi. No prawie wszyscy! A co do cholery z moją opinią? Nie chcę używać brzydkich słów, więc pieprzyć to...

20 sierpnia 2005 rok, Manhattan

Już od 8 tygodni mieszkam na Manhattanie i jestem tutaj tak szczęśliwa! Zbieram kwiatki, ubieram różowe sukieneczki, słucham się rodzicom, pomagam przejść starszym ludziom przez ulicę, a mam zaledwie 11 lat...Przepraszam, puściłam się wodzy wyobraźni. Ale było mi tam dość fajnie. Poznałam fajnych ludzi i w ogóle. Byłam jak w raju. Rodzice nie potrafili mnie i tak kontrolować.

29 marca 2010 rok, Manhattan

Wtedy właśnie pierwszy raz wywalono mnie ze szkoły. Szok, prawda? Ja i wydalenie! Przecież jestem aniołkiem. Tak, tak, w snach mojej matki. Pewnie to przewidzieliście.
Tak, tak! Pobiłam nauczyciela z historii. Ale z niego był ciołek, więc jak miałam zareagować?

19 czerwca 2012 rok,Manhattan

Niestety, tutaj to nie była moja wina. Rodzice wypisali mnie ze względu na to, że nauczycielka z angielskiego miała ze mną na pieńku.
Why?! Tell me why?! Tak świetnie się bawiłam, gdy do niej pyskowałam. Fuck!

28 czerwca 2012 rok, Manhattan

Mama i tata próbują przekonać dyrektorkę by przyjęła mnie do szkoły dla dziewcząt. Udaje im się...niestety!
 
I co się tak gapisz? Ha! Nie musisz mi tego mówić, wiem, że jestem piękna. No bo spójrz tylko na moje długie blond włosy (tak, tak. Farbuję!). Czyż nie są piękne? Albo moje piwne oczy! Olśniewające, prawda? A moje pełne, ponętne usta? Czyż nie dodają mi uroku? Moja oliwkowa karnacja pasuje do mnie, jak do nikogo innego.
Mój wzrost, powiadasz? Nie potrzebnie się pytasz, nie lubię odpowiadać na tak głupie pytania, których nienawidzę. No ale dzisiaj mam bardzo dobry humor, więc powiem Ci, że jestem niska, bo mierzę zaledwie metr sześćdziesiąt pięć. Słodko powiadasz? Daj sobie lepiej spokój...
Tak, też to wiem. Jestem zgrabna. Figurę odziedziczyłam po mojej matce, która zamiast być modelką, stała się cholerną prawniczką. Parodia!
Ubieram się raczej w skórzane kurtki, swetry różnego rodzaju, bluzki jakieś tam, oczywiście obcisłe rurki i botki albo trampki.
Najbardziej lubię w sobie moje szczupłe nogi, biust i twarz oczywiście!
A teraz spieprzaj! I nie pokazuj mi się nigdy więcej!

Kuźwa! Znowu ty? Czego chcesz! Nie rozumiesz, że łatwo mnie rozzłościć. Że jestem niecierpliwa i dość często robię przez to sobie problemy?
A jeśli staniesz mi na drodze, uwierz mi, uprzykrzę Ci życie. Będziesz żałować, że wydostałeś się z brzucha matki, że w ogóle ciebie zrobili!
I nie, nienawidzę lizusów! Są tacy słodcy i w ogóle. A ja gardzę wszystkim co jest słodkie i uroczę. Więc jeśli kiedykolwiek przyjdziesz do mnie z czymś różowym albo z przesłodzonym uśmiechem wywalę cię na zbity pysk.
Przecież coś co jest słodkie, jest do niczego! Nie cierpię słodkości, uroczych ludzi i wszystko co z tym związane!!!
ALE nie musisz od razu uważać, że jestem jędzą! Potrafię być miła i pomocna, ale to tylko dla moich przyjaciół i osobom, które szybko polubię, proste, prawda?
Miłość? Ha! Obce mi słowo! Nie angażuje się w związki, bo nie ma czegoś takiego jak prawdziwa miłość. Są tylko zauroczenia i nic innego! Na moim koncie to tylko są związki na jedną noc lub romanse bez przyszłości. Więc lepiej się we mnie nie zakochuj!
Jestem niezależna, mam zdanie innych głęboko gdzieś. Nie obchodzi mnie nawet to, co sądzą o mnie przyjaciele czy rodzina.
Możesz powiedzieć, że jest dziwką czy tam nawet jeszcze gorsze wyzwiska, a ja na to nie zareaguje, a słowa twe przyjmę jako jakiś mało ważny komentarz.
A więc skoro już jakimś sposobem mam u ciebie minusa, nie stój tu tak nade mną i spadaj!

Chcesz wiedzieć jeszcze więcej? No dobra, ale potem sobie idź!
Od piątego roku życia śpiewam. Uczyła mnie moja kuzynka. Ale mi to tam...Nic takiego.
Uwielbiam włoską kuchnię i wszystkie ostre dania. Kocham sery! Ale nie ma się czemu dziwić...
Moje ulubione zespoły to Coldplay – pewnie większość ich lubi – i Paramore.
A teraz się pewnie zdziwisz: kocham Ibrahima Afellaya, piłkarza reprezentacji Holandii!
Jak miałam 16 lat pierwszy raz poszłam z jakimś chłopakiem do łóżka.
Mam dziwaczny uraz do One Direction. Wkurzają mnie...
Mam alergię na czekoladę i inne jakiekolwiek słodycze.
Uwielbiam fast foody!
No cóż, to tyle. I tak, mam auto. Mercedesa.

POWIĄZANIA | ALBUM | NOTY
WITAM! I od razu mówię, że karta skopiowałam z innego bloga. Potem ją "uzupełnię"
Spokojnie, jestem przeciwieństwem Kat xD
Wątki - TAK
Powiązania - TAAK!
Zaczynam? - NIEEE!
Pomysły daje? - TAAK!
A więc do dzieła.

10 komentarzy:

  1. [ Jakieś pomysły na wątek ? ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Chodzą do jednej szkoły, więc mogą się znać. Co do ich relacji, to jest mi to obojętne, mogą się lubić, nie lubić, wybór należy do Ciebie ;d ]

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Moooogłabyś ? Bo ja jakoś też bez pomysłów xD Nie wiem, spotkanie na mieście, w parku albo gdzieś. ]

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama nie wiedziała co ją podkusiło, aby iść do parku. Może to ta ładna pogoda, która panowała już od jakiegoś czasu.
    Spokojnie idąc parkowymi uliczkami przyglądała się ludziom, którzy ją mijali. Z daleka doszedł ją śmiech dzieci, co wskazywało na to, że niedaleko pewnie jest plac zabaw.
    I wszystko nadal byłoby tak piękne, gdyby nie to, że nagle usłyszała czyiś krzyk. głos jakby znajomy, jednak Wednesday nie zastanawiała się nad tym, ponieważ chwilę potem wylądowała boleśnie na ziemi, a na niej znalazła się Kat.
    -Chryste- Addams mruknęła, spoglądając w niebo. Oprócz obolałego tyłka, nic innego jej chyba nie dolegało. Podniosła się, po czym spojrzała na Katerinę, która to natomiast była gotowa się na nią wydrzeć, co było normalnym zachowaniem u tej dziewczyny.
    -Nic mi nie jest- powiedziała po chwili, odgarniając przy tym włosy za ucho.

    OdpowiedzUsuń
  5. Odczekała chwilę, pozwalając by Katerina się uspokoiła, bo jakoś nie widziało jej się, aby dziewczyna wybuchła, i zaczęła się po niej drzeć. Jakoś nie chciała na siebie zwracać większej uwagi.
    Po chwili usiadła obok dziewczyny, odchylając głowę lekko w tył i spoglądając w czyste niebo.
    -Jak idziesz na rolki, to buty zawsze bierze się do plecaka- odparła spokojnym tonem, nie odrywając wzroku od widoku na niebo.
    -I nie rozumiem dlaczego się tak złościsz-dodała

    OdpowiedzUsuń
  6. [Mała prośba. Możesz przestawić godzinę publikacji karty na mniej więcej 12? Trochę zaburzyłaś rytm tą całą 21...]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Katerina van der Vaart5 lipca 2012 12:49

      okey, przepraszam :)

      Usuń
  7. [Naprawdę ciekawy układ karty, tylko popraw spacje, bo Ci pouciekały... a potem zapraszam na wątek.]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Pomysły na wątek, powiązanie? Jeśli tak to mogę zacząć:)]

    OdpowiedzUsuń
  9. Radiowóz zatrzymuje się przed wielkim, grubym murem. Nad nim widzisz dumnie wznoszący się budynek. Funkcjonariusz policji otwiera tylne drzwi samochodu. Wyciąga Cię na zewnątrz. Nadal masz zakute w kajdanki ręce. Rozglądasz się wokoło. Zupełnie nie wiesz gdzie jesteś. To miejsce nie przypomina tego, w którym byłeś ostatnio, nawet płyty chodnikowe wyglądają inaczej. Według niektórych służb taka terapia szokowa ma nakłaniać do zmian.
    Jeden z policjantów pchnął cię do przodu. Idziesz przed siebie. Zbliżasz się do czarnej, żelaznej bramy. Przy niej zatrzymuje Cię drugi funkcjonariusz. Za bramą stoi dwóch mężczyzn o szerokich barkach ubranych w granatowe mundury. Na piersi po prawej mają małe tabliczki z nazwiskami. Gdzieś z oddali idzie mężczyzna w czarnym garniturze. Poważny i wyprostowany. Brama się otwiera i wpuszczają Cię do środka. Policjanci ściągają ci kajdanki. Jeden z nich życzy Ci miłej zabawy w Szkole dla Trudnej Młodzieży.

    Szkola-Dla-Trudnej-Mlodziezy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń