środa, 4 lipca 2012

I eat your heart, I drink your blood.


 ENIGME STORCK. 23 LATA. NIEGDYŚ ŁYŻWIARKA FIGUROWA. 
OBECNIE PRACUJE W DZIALE KULTURY MUZYCZNEJ W VOGUE.



Jak po nocnym niebie sunące białe obłoki nad lasem
Jak na szyi wędrowca apaszka szamotana wiatrem

Jak wyciągnięte tam powyżej gwiaździste ramiona wasze
a tu są nasza, a tu są nasze

(...)

Jak suchy szloch w te dżdżystą noc
Jak lizać rany celnie zadane
Jak lepić serce w proch potrzaskane

(...)
Jak suchy szloch w tę dżdżystą noc
Jak złota kula nad wodami
Jak świt pod spuchniętymi powiekami
Jak zorze miłe, śliczne polany
Jak słońca pieśń jak garb swój nieść
Jak do was, siostry mgławicowe ten zawodzący śpiew
Jak biec do końca,
potem odpoczniesz, potem odpoczniesz
cudne manowce, cudne manowce, 
cudne
cudne manowce 
-Edward Stachura
  

"Produkowałeś mi szczęście. Masowo. Tak, to zdecydowanie można było nazwać produkcją masową. Wciskałeś jakiś mały guzik, pozwalając, aby maszyna zaczynała działać, nadając tym samym jakiś sens mojemu życiu. Obydwoje tak beztroscy malowaliśmy szczęście na kartkach papieru, składając je w samoloty i puszczając na wiatr. Kładliśmy nasze uczucia na chmurach z waty cukrowej, pozwalając sobie na chwilę zapomnienia. W tym szarym, brudnym mieście czekaliśmy na wolność, która była zapisana nam w gwiazdach. Do tego dążyliśmy, pamiętasz? A gdy osiągaliśmy szczyt, gdy uwalnialiśmy się od wszystkiego całowałeś delikatnie moją szyję. Jeszcze przyjaciele czy już nieśmiała para kochanków? Zapomnieliśmy jednak o jednym... Że trzeba dzielić szczęście na równe kawałki, aby je nie przedawkować. Aby nie zużyć całego zapasu w jeden rok. Dzień w dzień zaćpani optymizmem zapomnieliśmy, że to wszystko kiedyś może się skończyć. Aż nadszedł ten dzień. Dwudziesty pierwszy października - zapamiętam tą datę do końca. Już wtedy, po obudzeniu wiedziałam, że coś będzie nie tak. Że coś się zmieniło. Głupota? Oczywiście. Bo jak inaczej nazwać napady paniki, kiedy siedziałeś obok nic nie mówiąc? Czuliśmy, że coś się wypaliło. Lont nazwany zauroczeniem powoli zaczynał się spalać, aż w końcu żarzył się jedynie. Nie umieliśmy odpalić go od nowa. Przecież nie znamy się na uczuciach. Przecież jesteśmy tylko nastolatkami, błądzącymi po świecie ekstazy i orgazmu. Nic więcej, prawda?" 



    Córa duńskiej baleriny i amerykańskiego animatora sztuki. Czarna owca w rodzinie, pominięta w testamencie obojga rodziców. Niegdyś grzeczne dziecię, potem skandalistka, obecnie pracująca kobieta. Księżniczka z dynastii lichej. Królewna na śmietniku. Przeterminowana madam optymistic.

    Metr siedemdziesiąt pięć.
    Trzy pieprzyki. Osiem piegów.
    Szarobure spojrzenie, kaskada jasnych włosów, sięgająca bioder.

    W wieku szesnastu lat zakochała się, uciekła z domu i trafiła do swojego własnego piekła. Przeżyła upadek ze schodów, wielokrotne pobicia i kilkumiesięczny pobyt w więzieniu swojego ukochanego. W imię przysłowia "Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie" odpłaca się pięknym za nadobne.

    O życiu elit nowojorskich nie ma bladego pojęcia od chwili, gdy opuściła próg swojego rodzinnego domu. To czym żywi się połowa Manhattanu dla niej jest całkowicie obce i niezrozumiałe.
    Arogancka ignorantka, bezczelna samotniczka, nieufna buntowniczka.
    Prawdziwa duńska dusza.

______
    Pomysłu na kartę nie miałam, więc jest takie coś, bardzo okrojone i pozbawione informacji. Będzie lepsza jak tylko się zmobilizuję - obiecuję. Wątki długie i treściwe, powiązania ciekawe i zawiłe.
    Na zdjęciach Abbey Lee Kershaw.

8 komentarzy:

  1. [KOCHAM CIĘ ZA STACHURĘ! <33333]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Zdecydowanie, ja też go wielbię. xD <3]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Podaruję, ale Ty musisz mi podarować powiązanko. ;D]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Dobra! xD]
    Nate Archibald, pomimo długiej listy swoich zalet, miał też długą listę wad. Na czele tej listy znajdowało się palenie marihuany, o którym wiedzieli wszyscy, a byli i tacy śmiałkowie, którzy próbowali z tym walczyć, co oczywiście było totalnie dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że Nate'a nic nie mogło nakłonić do skończenia z paleniem zioła.
    Miał jednego takiego kolesia, od którego od dawna kupował marihuanę. Zawsze dobry towar, wręcz z najwyższej półki, więc nie widział powodu dla którego miałby zacząć brać od kogoś innego.
    Zawsze, jak tylko dostał telefon, wsiadał w limuzynę, opuszczał ją dwie ulice od mieszkania tego faceta i szedł tam, oglądając się za siebie i sprawdzając czy nikt go nie obserwuje, by za pół godziny na Plotkarze nie pojawił się post: "Nathaniel Archibald spaceruje po dzielnicy, rozglądając się bacznie... Chyba znów udaje się do swojego starego znajomego po odrobinę zioła...".
    Wszedł do kamienicy i udał się na odpowiednie piętro, pod odpowiednie drzwi. Zapukał i czekał.
    Wiedział, że ten chłopak mieszka z dziewczyną, która swoją drogą była naprawdę w porządku. Zawsze zapraszała go do środka. Nawet mięli kilka tematów do rozmowy!

    OdpowiedzUsuń
  5. [Bu, tylko zrobiłam z Jamesa stażystę, więc już nie. Chociaż, Davey może być asystentem psychiatry, który leczy chłopaka twojej babki. Tak może być?]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Ale Dżejmisik nie lubi patologii i ja też nie, a po przejrzeniu kart innych stwierdziłam, że właśnie tak będzie :D Oko, to czekam.]

    OdpowiedzUsuń
  7. Nate nie miał pojęcia, że taka właśnie sytuacja panuje między tym w gruncie rzeczy (tak przynajmniej jemu się wydawało) miłym facetem i jego dziewczyną, która dla niego też zawsze była w porządku. A w sumie nawet gdyby wiedział, to i tak nie mógłby zrobić zbyt wiele, tym bardziej, że zazwyczaj nie miał w zwyczaju wtrącać się do życia innych ludzi, jeśli go o to wyraźnie nie poprosili, a wątpił, żeby ta dziewczyna, Enigme zwróciła się do niego z prośbą o pomoc.
    Zaledwie zdążył zapukać do drzwi ich mieszkania, kiedy niemal w tym samym momencie otworzyły się gwałtownie i o maleńki włos on i dziewczyna nie zderzyli się ze sobą.
    -Yyy... cześć - wymamrotał niepewnie.
    Na pierwszy rzut oka szło zauważyć, że jest coś nie tak. Była zdenerwowana, o tak, bardzo zdenerwowana i niemal tak samo zdeterminowana do zrobienia czegoś... czego? Prawdopodobnie do ucieczki.
    -Przyszedłem nie w porę? - spytał, chociaż właściwie to pytanie bynajmniej nie było potrzebne, zważywszy na to, że widział jak na dłoni w jakim stanie znajdowała się Enigme.
    Czuł jednak, że nie powinien od razu ujawniać swojej wiedzy, dlatego zadał właśnie to trywialne pytanie, mając nadzieję, że nie ucieknie, zanim on nie wyda, że widzi jak bardzo coś jest nie tak...

    OdpowiedzUsuń
  8. Radiowóz zatrzymuje się przed wielkim, grubym murem. Nad nim widzisz dumnie wznoszący się budynek. Funkcjonariusz policji otwiera tylne drzwi samochodu. Wyciąga Cię na zewnątrz. Nadal masz zakute w kajdanki ręce. Rozglądasz się wokoło. Zupełnie nie wiesz gdzie jesteś. To miejsce nie przypomina tego, w którym byłeś ostatnio, nawet płyty chodnikowe wyglądają inaczej. Według niektórych służb taka terapia szokowa ma nakłaniać do zmian.
    Jeden z policjantów pchnął cię do przodu. Idziesz przed siebie. Zbliżasz się do czarnej, żelaznej bramy. Przy niej zatrzymuje Cię drugi funkcjonariusz. Za bramą stoi dwóch mężczyzn o szerokich barkach ubranych w granatowe mundury. Na piersi po prawej mają małe tabliczki z nazwiskami. Gdzieś z oddali idzie mężczyzna w czarnym garniturze. Poważny i wyprostowany. Brama się otwiera i wpuszczają Cię do środka. Policjanci ściągają ci kajdanki. Jeden z nich życzy Ci miłej zabawy w Szkole dla Trudnej Młodzieży.

    Szkola-Dla-Trudnej-Mlodziezy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń