niedziela, 1 lipca 2012

Jeśli cel przyświeca, sposób musi się znaleźć.

,,Zabójstwo jest zawsze zabójstwem, bez względu na motywy i okoliczności. Przeto ci, którzy zabijają lub przygotowują zabójstwo to przestępcy i zbrodniarze, bez względu na to, kim są. Królami, książętami, marszałkami czy sędziami. Nikt z tych, którzy obmyślają i zadają przemoc nie ma prawa uważać się za lepszego od zwykłego zbrodniarza. Bo wszelka przemoc z natury swej nieuchronnie wiedzie do zbrodni.''

||Thalia Corinne Viper||


Historii cząstka...

Wyobraź sobie chłodny, wiosenny wieczór. Słońce powoli chowa się za horyzont, temperatura powoli spada, a wokół głucha cisza. Żadnego cykania świerszczy, śpiewu ptaków czy chociażby szelestu liści. Nic. Tylko gdzieś z daleka słychać krzyki bawiących się jeszcze na zewnątrz dzieci i ich matki, które wołają je do domu. Właśnie takiego wieczora, na świat przyszła maleńka istotka. Był to dwudziesty siódmy marca, dokładnie siedemnaście lat temu, czyli w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym trzecim roku w Nowym Jorku, na Manhattanie. Tahlia Corinne - drugie i ostatnie dziecko Thomasa Viper, właściciela sieci hoteli w całym USA oraz jego pięknej, acz próżnej żony Kathryn Viper, byłej modelki i niespełnionej artystki. Już z góry było wiadome, że z owocu miłości tej dwójki nie wyniknie nic dobrego. No i nie wynikło. Chociaż oboje twierdzą, że ich córka to najśliczniejsza, najgrzeczniejsza, najmądrzejsza i w ogóle najlepsze dziewczę na świecie. Jednak kto prócz nich się z tym stwierdzeniem zgadza? Na pewno nie ci, którzy znają Thalię i jej wybryki.
Mała Thalia rozwijała się z roku na rok. Jak każde dziecko płakała, gdy coś jej nie pasowało, darła się, kiedy rodzice nie chcieli spełnić jej zachcianki i śmiała się, jak miała dobry humor. Było dobrze, dopóki malutki potworek nie zaczął chodzić. Wtedy zaczęło się istne piekło. Mazanie kredkami po ścianach, ściągnie obrusów ze stołu, zrzucanie szklanek, talerzy i wazonów, bicie innych dzieci w piaskownicy i można by wymieniać i wymieniać jej grzeszki, jednak było ich za dużo, aby wszystkie zliczyć. Na szczęście z czasem wszystko zaczęło się uspokajać, aż tu nagle przyszedł czas na liceum. A tam wagary, bójki z innymi dziewczynami, imprezy do białego rana. W owym czasie zdążyła spróbować wszystkiego. Alkoholu, papierosów, narkotyków, seksu. Nie obyło się też bez prowadzenia po pijaku, okradnięcia jakiegoś sklepu, kilku bójek, podpalenia nieużywanego budynku i zrobienia sobie tatuażu. Tak, tak, niegrzeczna była z niej dziewczynka. I jeżeli myślicie, że jak poszła na uniwersytet to wszystko się zmieniło, jesteście w błędzie. No dobra, może nie odpierdalała jak w liceum, ale mimo wszystko dalej nie jest posłuszną dziewczynką.

Widzisz ją. Jasnowłosą piękność o bystrych, niebieskich ślepiach, głębokich niczym ocean, które wwiercają się w ciebie ze spokojem. Nie możesz oderwać od nich oczu. Są jak bezkresne morze namiętności. Tajemnicze, jak pełnia. Patrzysz na jej wąskie, malinowe wargi, które wyginają się w kierowanym do ciebie delikatnym uśmiechu. Obserwujesz je, gdy coś do ciebie mówi, ale nie zwracasz uwagi na jej słowa, wciąż zachłannie przyglądając się jej drobnej twarzyczce o delikatnej, brzoskwiniowej skórze i rumianych policzkach. Widzisz jej włosy. Długie i brązowe, tańczą na wietrze niczym najzgrabniejsza tancerka. Dociera do ciebie ich zapach. Dopiero po chwili orientujesz się, że to mieszanka konwalii i róż, która delikatnie cię otula. Obserwujesz z rozbawieniem jak tańczy, wyginając się zgrabnie w rytm muzyki, która znana jest tylko niej. Zauważasz na jej karku delikatny tatuaż z napisem 'love forever'. Chcesz spytać co on znaczy, ale ona ci ucieka. W podskokach gna przed siebie, z dala od ciebie i twoich tysięcy pytań.

Temperamentu kropla…


Krótko mówiąc Thalia to osoba niezrównoważona psychicznie, nieodpowiedzialna, nierozważna i lekkomyślna, która cierpi na megalomanię. Tak, tak, dziewczyna ma strasznie zawyżone o sobie mniemanie i nawet nie stara się tego ukryć. Manipulatorka? A i owszem. Ona dobrze wie jak działa na innych, a szczególnie mężczyzn i z chęcią wykorzystuje to na swoją korzyść. Zwodzi za nos, okręca wokół palca, wykorzystuje, a później zostawia jak gdyby nigdy nic i rusza na dalsze łowy. Szmata? Dziwka? Suka? Proszę bardzo, mów sobie tak do woli, ale nie myśl, że ją to obchodzi. Ma w dupie zdanie innych, ot co. A przynajmniej takie wrażenie wywiera, bo naprawdę niezwykle uczuciowa z niej istotka. Wrażliwa, delikatna, potrafi szybko wybuchnąć płaczem. Typ duszy cierpiącej w ciszy. Nie wyżali się nikomu, będzie dusić swoje uczucia w sobie, aż jej przejdzie. Strasznie dziecinna osóbka, taki mały, narwany chochlik. Zachowuje się jak sześcioletnia dziewczynka, ma niewyczerpane zapasy energii, wszędzie jest jej pełno i chce uczestniczyć we wszystkim i ze wszystkimi. Ma miliony szalonych pomysłów na minutę, niestety zazwyczaj żadnego z nich nie realizuje przez swój słomiany zapał. Istota strasznie porywcza, o niezwykle wybuchowym temperamencie. Jeżeli ją zdenerwujesz, zamiast wygarnąć co o tobie sądzi, przywali ci prawym sierpowym. Dość często daje się ponieść emocjom, przez co zawsze popada w jakieś kłopoty. Jednak dzięki swojemu urokowi osobistemu, którego na pewno jej nie brak, wychodzi z nich obronną ręką. To ona musi mieć zawsze rację, inaczej wścieka się i klnie, więc najlepiej zawsze trzeba przyznawać jej rację i się z nią nie kłócić. Osóbka mściwa, jeżeli zalazłeś jej czymś za skórę to wiedz, że na pewno jakoś się na tobie odegra. Oko za oko, ząb za ząb. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. I tak dalej. Jeżeli ją skrzywdzisz, ona skrzywdzi ciebie, ale o wiele bardziej. Jednak robi to tak perfidnie, że nawet się nie zorientujesz, że to ona. Przecież sama nie będzie sobie brudzić rąk, nieprawdaż? Wykorzysta do tego osobę pośrednią, która w odpowiednim momencie cię zniszczy. Z nią nie wygrasz. Nie masz szans. Jesteś tylko pionkiem w jej grze. A ona dalej słodkim aniołkiem w ciele przebiegłego diabełka. W końcu to panienka niezwykle sprytna, odważna i przekonująca. Dziewczę o wielkim sercu, pełne ciepła, miłości i życzliwości. To ona wyciągnie pomocną dłoń jako pierwsza, pocieszy, przytuli, a jej ramię będzie służyć jako chusteczka do nosa, nawet nawrzeszczy jeżeli będzie taka potrzeba. Ale taka jest tylko dla swej ukochanej rodziny i prawdziwych przyjaciół, za którymi w ogień by skoczyła. Często popada ze skrajności w skrajność, wciąż nie wie czego pragnie i bardzo szybko zmienia zdanie. W jednej chwili z wielkiej radości może popaść w czarną rozpacz. Potrafi zakochać się w pięć minut, by po godzinie już mieć na oku zupełnie kogo innego albo twierdzić, że faceci to pieprzone świnie, które nie mają uczuć.

Ciekawostek garstka...

Przede wszystkim, kocha sztukę. Chadza na wystawy, do muzeum, odwiedza aukcje obrazów, gdzie oczywiście zawsze musi jakiś kupić. No i sama rzecz jasna rysuje, po prostu wszystkim czym się da i wszędzie, gdzie się da. Nie rozstaje się ze swoim szkicownikiem, który nosi zawsze w torbie razem z komórką, gumą do żucia, słuchawkami no i czym słodkim. Tak, to są rzeczy, które najbardziej w swoim życiu potrzebuje. No, może nie licząc swojego nowiutkiego samochodu, którym jest mercedes SLK. Do tego uzależniona od herbaty, szczególnie truskawkowej, którą mogłaby pić litrami. Nie pogardzi również waniliową latte, a wieczorami nie odmówi również whisky z lodem. Nieszczęśliwa właścicielka małego diabła, czyli szczeniaka rasy labrador, którego nazwała Voldi (tak, od Voldemorta). Namiętnie czyta książki, ale tylko te fantasy. Sama posiada w domu małą biblioteczkę, która zajmuje ponad 200 pozycji.

 W skrócie
Lat dziewiętnaście | Ur. 27 marca 1993 r. Nowym Jorku
Zamieszkuje apartament w centrum Manhattanu
Studentka Uniwersytety Nowojorskiego na wydziale sztuki
Biseksualna (3 w skali Kinseya)

SZNURKI
(w budowie)
GALERIA
(w budowie)
WSPOMNIENIA
(w budowie)
Witam się grzecznie. No, karta nareszcie skończona. Cytat w tytule jak i w karcie - Andrzej Sapkowski. Na wątki chętna oczywiście jestem, więc się głupio nie pytać, bo takowy komentarz zignoruje. Co do powiązań, nań również chętna jestem. Nie piszę tasiemców, jednak za wątkami dwu-zdaniowymi także nie przepadam. Za pytanie‘Może wątek?’ zatłukę, obiecuję. Wyznaję zasadę: Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Jeżeli komuś nie odpiszę to dobijać się, chyba że zaznaczę iż coś mi nie pasuje. Amen i krzyżyk na drogę

21 komentarzy:

  1. [ Ja ją dopiero odkrywam jeżeli mam być szczera. Nie oglądałam nigdy tego serialu o wampirach z nią, a po prostu wydaje mi się ładna i tyle. A tą twoją też w sumie widać na prawie każdym blogu;) zresztą ładne aktorki są rozchwytywane ;)
    Widzę, że twoja lubi słodycze. Może jakiś dzień otwarty w szkole w której uczy sie Samara i twoja będzie chciała załapać się na darmowe próbki słodkości? ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Może byłyby jakimiś dobrymi przyjaciółkami i to właśnie na imprezie u Thalii, Elizabeth poznała swojego byłego mężczyznę mianowicie Mathhew? :)]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Hmm. Powiązanie, powiązanie... Może dziewczyny poznały się jakiegoś tam wieczoru, w restauracji, pijący drinki przy barze. Serena powiedzmy byłaby w złym humorze, przez kłótnie z Blair, a Thalia miałaby ochotę zrobić coś szalonego. Powiedzmy, że coś tam nabroiły, spodobało im się i od tej pory często towarzyszą sobie na imprezach, co ty na to? ]

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Ja tam proponuję koleżanki od wspólnego upijania się, albo (jak wolisz), dziewczyny może łączyć coś hm... bardziej intymnego, biorąc pod uwagę to, że Thalia jest biseksualna, a moja Wednesday lubi eksperymentować. Tylko błagam, nie każ mi zaczynać, bo ja nienawidzę tego robić xD Ach, i chyba masz mały błąd w karcie, bo jeśli Thalia jest z rocznika '93, to miałaby teraz 19 lat, a nie 17 xD Tak to musiałaby być z '95. ]

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Nie ma za co ;) Taki pomysł mi odpowiada jak najbardziej. Okej, może być i za godzinę, Choć ja odpiszę dopiero gdzieś koło 21 xD ]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Amber toż to, czy się nie mylę? :3 Mogą czasem wyskoczyć gdzieś na miasto, robić rozróbę po pijaku i takie tam. No bo skoro oboje są tacy... Tacy podobni.]

    OdpowiedzUsuń
  7. "Piłaś?
    Piłam.
    Kac.
    W cholerę bardzo."
    Głośny jęk wyrwał się z pełnych ust panienki Wednesday, kiedy ta przekręcała się na bok, a jej oczy zostały porażone słonecznym światłem, o wiele mocniejszym, niż powinno być dnia dzisiejszego, w którym to podobno miało padać. Jednak z nieba nie spadła ani jednak kropla deszczu, a słońce świeciło w najlepsze, tym samym że ból głowy stał się jeszcze większy.
    To nie było pukanie, to był huk, jak dla Wednesday, które cierpiała.
    -Głośniej, kurwa. Nie słychać- mruknęła do siebie, potykając się o rzeczy, które walały się po podłodze jej sypialni. Nigdy więcej takiej ilości alkoholu.
    Podczłapała do drzwi, odgarnęła włosy za ucho, po czym otworzyła, spoglądając na Thalię spod przymrużonych powiek.
    -Jest jedenasta. Co Ty tu robisz? I czy ja czuję kawę ?- zapytała, głodnym wzrokiem spoglądając to na tackę, którą trzymała, to na siatkę z jedzeniem.
    -Wybawicielko, właź, nie stój na kltce- usunęła się w bok, wpuszczając blondynkę do mieszkania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Serena nie miała powodów, żeby nie wychodzić dzisiaj z domu. Nie musiała się do niczego uczyć, nie potrzebowała także odpoczynku. Była już przyzwyczajona to takiego trybu życia, wieczorem impreza do rana, a potem prosto do szkoły. Życie się kręciło. Tak to już było z S, mogła próbować, ale zawsze kończyła na imprezie. Poza tym, było to jedno z nielicznych wydarzeń, o których Plotkara wcześniej nie pisała. Istniało więc spore prawdopodobieństwo, że następnego dnia, jej strona nie wypełni się plotkami na temat tego, co tutaj zaszło. Dobrze, bo Serena nie przepadała za Plotkarą, była jedną z tych osób, która nie pałała zbyt wielką sympatią do tej wirtualnej gwiazdy Manhattanu.
    Dziewczyna siedziała przy barze, piła spokojnie drinka, aż tu nagle usłyszała znajomy głos wykrzykujący jej imię. Odwróciła się i z miejsca została przytulona przez Thalię.
    - Thalia, jak dobrze że jesteś – odparła obejmując ją jedną dłonią, drugą pilnując aby drink się nie rozlał. W końcu byłaby to wielka szkoda. – Nie byłam pewna, czy przyjdziesz. Tak dawno nie rozmawiałyśmy – dodała z uśmiechem. Teraz cieszyła się, że Thalia już tu jest. Impreza wreszcie mogła się naprawdę zacząć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mimo że Josh chodził własnymi ścieżkami, dzisiaj zaprowadziły go one na imprezę, gdzie było naprawdę dużo obrzydliwie bogatych ludzi. A on, niedożywiony studencik mieszkający w kawalerce, łaził po tym dachu z papierosem w wargach, nie przejmując się tym, że dwóm paniom już wypalił dziurę w tych okropnie drogich kieckach. Przesadzają. Rozpuszczone bachory, coraz więcej ich było na tym świecie. Miliony na koncie, a oni nawet dziesięciu dolarów nie chcą mu dać na fajki. Miał pieniądze, ale zawsze przydałoby się więcej. Teraz marzył o swoim własnym samochodzie, nawet takim najmniejszym, bo ma dość tułania się metrem lub chodzeniem piechotą. Chociaż gdy łaził pieszo, spalał więcej papierosów, a jemu to pasowało.
    Wypił może dwa drinki, spalił pięć papierosów, trzeba odpocząć. Znalazł więc kanapę, gdzie się rozsiadł. Usłyszał kobiecy głos, oczywiście, że usłyszał. A głos był znajomy.
    - Moje imię - uśmiechnął się do niej pogodnie. Nie krzyczał tak, bo nawet jeśli rozmawialiby głośnym tonem, to było słychać ich słowa.- Na imprezę się przyszło, co? - zaśmiał się.

    OdpowiedzUsuń
  10. [O Boże, o Boże, o Boże. Wykorzystajmy jej temperament! Powiedzmy że mieli kilka spin i Twoja ukochana blondi nie patyczkowała sie z Royem tylko porządnie mu przychrzaniła!]

    OdpowiedzUsuń
  11. [A dziękuję! Sama uwielbiam to zdjęcie i jakoś trudno się z nim rozstać tak jak z pozostałymi ♥. Jej z pewnością przydałby się przewodnik po nowojorskich ulicach! A że studiuje ona na wydziale sztuki to można wiedzieć, czy jest to sprecyzowane? Bo dopiero za chwilę wezmę się za czytanie karty. A co tego czy to jest Amber to raczej nie, bo trochę inny kształt buziulki, o. :D]

    OdpowiedzUsuń
  12. [Ach, bo myślałam, że tam Thalia mogła być na kilku wykładach ojca Zoi, który zdecydował się udzielić. I zaproponował dziewczynie, by jego córkę oprowadziła po mieście, bo sam nie ma czasu. Może być z tą cukiernią! :D]

    OdpowiedzUsuń
  13. Uśmiechnęła się tylko. W przeciwieństwie do niektórych przyjaciół, jeśli w grę wchodziła dobrze zapowiadająca się impreza, na Thalię zawsze można było liczyć. W końcu razem we dwie dziewczyny bawiły się najlepiej, w towarzystwie odpowiedniej osoby, nawet rozlewanie alkoholu mogło być zabawne. Serena upiła łyk swojego cosmo.
    - Powinnyśmy pójść, potańczyć, ale.. – skinieniem głowy wskazała na barmana mieszającego drinki, był przystojny, to nawet mało powiedziane, wyglądał jak grecki bóg i z pewnością nie był nowojorczykiem – Sama widzisz – wzruszyła ramionami ciesząc oczy cudnym widokiem. Tak, Serena miała słabość do ładnych mężczyzn. Lubiła na nich patrzeć, lubiła z nimi flirtować, w zasadzie mogłaby robić cokolwiek z tak przystojnym chłopakiem. Oczywiście, nie chodziło tylko o wygląd, ale dopóki znajomość nie wychodziła poza pierwszą bazę, nie oczekiwała niewiadomo czego.
    - Z resztą, mamy cały wieczór na tańczenie. Na razie trzeba się wprowadzić w odpowiedni stan – mówiąc to kiwnęła na barmana, a po kilku minutach stał przed nią kolejny drink.

    OdpowiedzUsuń
  14. [Kim jest kobieta ze zdjęć i gifów?
    Hm, jestem chętny na wszelakie wątki i powiązania. Zależy, co wymyślisz.]

    OdpowiedzUsuń
  15. -Uwierz mi, Viper, gdybyś nie miała tek kawy, pączków i... co tam jeszcze masz, za nic nie wpuściłabym Cię do mieszkania. Owszem, drzwi bym otworzyła, ale po chwili zatrzasnęłabym je i wróciła do łóżka. A gdybyś się dobijała, zadzwoniłabym po ochronę- wyjaśniła z zawadiackim uśmiechem na ustach, bo oczywiście żartowała sobie w ten sposób. Szczerze mówiąc, dla Thalii zawsze znalazłaby czas, nawet gdyby miała coś ważnego na głowie.
    Odgarnęła włosy na plecy, po czym spojrzała na blondynkę. W porównaniu do niej, zapewne wyglądała niczym zombie. Westchnęła, na chwilę spoglądając na swoje bose stopy. Poruszyła palcami, a po chwili chwyciła w rękę kubek z kawą. Następnie chwyciła rękę blondynki, po czym pociągnęła ją za sobą.
    -Jestem zmęczona. Ty pewnie też. Proponuję zjeść śniadanie w sypialni, oglądając jakieś głupie filmy. Co Ty na to ?- zapytała.

    OdpowiedzUsuń
  16. Gregory Rowan2 lipca 2012 22:58

    [wiem, kocham to zdjęcie :D wymyślam powiązanie, bo się kieruję złośliwą zasadą, że nowi nie zaczynają XD Greg mógł często znajdywać się na wernisażach w towarzystwie matki, która sama jako-taką sztukę preferowała; a że takie odbywały się czasem w muzeach lub galeriach sztuki to zdążył poznać Thalię, wpadając na nią kilka razy, o? takie coś mi wpada do głowy po tej całej karcie (;]

    OdpowiedzUsuń
  17. [Gabriel to tam nie zwraca uwagi na to, że ledwo osiemnaście lat ma xD generalnie to on na imprezy tylko chodzi i robi jakieś nie wiadomo co. tam się mogli poznać czy co, bo po pijaku to Gabryś jest taki odważny, że hej, by sobie nie odmówił startowania do panny z uniwersytetu. huhu, właśnie widzisz szczyt moich możliwości w wymyślaniu powiązań.]

    OdpowiedzUsuń
  18. Na usta cisnęły mu się słowa, ze przyszedł tu, bo alkohol jest za darmo, ale gdy Thalia tak nagle wykrzyknęła swoją wersję wydarzeń, postanowił się nie odzywać i po prostu pozostawić dziewczynę w tej świadomości, iż przyszedł tu wyłącznie dla niej. Bo w sumie była fajną dziewczyną. Dobrze się z nią rozmawiało, piło alkohol, śmiało... Dla takich ludzi warto wychodzić z domu, ot co.
    - Okej, niech Ci będzie - pokiwał głową, po czym wyciągnął sobie KOLEJNEGO papierosa z kieszeni, zapalniczkę i odpalił, go po czym wsadził szluga między wargi.
    Thalia już powinna przyzwyczaić się do tego, że Josh nie częstuje swoimi papierosami. Nienawidzi też, gdy ktoś mu je zabiera prosto z ust czy z dłoni. Obraża się wtedy, denerwuje i idzie hen daleko stąd.

    OdpowiedzUsuń
  19. [Może wątek? Mogę zacząć:)]

    OdpowiedzUsuń
  20. [doskonale. kto wątkuje pierwszy ;]

    *z tej strony Matthew Foster, którego kochanej Siostrzyczce nie chciało się wylogować z bloggera... xd

    OdpowiedzUsuń
  21. Dziewczyna od samego rana krzątała się po mieszkaniu. Nie spodziewała się Thalii, jednakże była bardzo zadowolona kiedy przyszła. - Cześć imprezowiczko, wejdź.- Odparła rozbawiona i wpuściła ją do środka. Doskonale pamiętała jak blondyna wczoraj wyciągała Liz na imprezę. Młoda matka jednak odmówiła. Miała zbyt dużo na głowie , no i Alice. Z kim miałaby zostać, jak nie z nią? Nie chcąc kombinować grzecznie odmówiła. - Widze, że wczorajsza bibka się udała hm? - Zapytała ją śmiejąc się cicho. Przyjaciółka wyglądała na skacowaną. Ba, jakby melanżowała co najmniej przez cały tydzień. Zaraz, zaraz ale przecież tak było. Dzisiaj weekend, więc odpoczynek. Z reszta, nie ważne.
    - Matthew u mnie był wczoraj. - Odparła na wstępie patrząc na przyjaciółkę. - Nie widziałaś go może na imprezie?- Zapytała. Ot tak, była ciekawa czy młody Matthew pomimo tego, że przyszedł do niej wieczorem polazł na imprezę.

    OdpowiedzUsuń